Odkrywcy czy zdobywcy…?

Do Oazy Bungera zostało około 100km

53 dzień rejsu

Wspłrz. 65°35,76’ S, 93°18,03’ E, kurs = 330°, V=14.4 kn, stan zalodzenia 9

Sylwester był wyjątkowy. Zaczęliśmy wcześnie, bo od Nowego Roku we Władywostoku, potem Mirny, Akademik Fedorov, Moskwa, na końcu Warszawa. Od 20.00 do 05.00. Znakomita atmosfera, korki od szampanów latały po jadalni, tańczono rock-and-roll, śpiewano pieśni i piosenki z akompaniamentem gitary. Niczego nie brakowało, szczególnie lodu.

Jest 10.00 rano. Po Sylwestrze człowiek wyspany i wypoczęty, więc można pisać.

Odkrywcy, zdobywcy, pierwsi ludzie… Kto jest kim? Intuicyjnie rozumiem, co znaczy odkryć. Odkrycie wymaga pełnej wiedzy o stanie rzeczy w chwili odkrycia. Brak tej wiedzy prowadzi do (cytuję klasyka) „targania po szczekach” w sprawie pierwszeństwa odkrycia, ku uciesze postronnych obserwatorów. Kto bowiem odkrył Antarktydę? Bellingshausen (jak chcą Rosjanie), Palmer (Amerykanie) czy Bransfield (Anglicy)? Czy odkrywcą jest ten, który zobaczył kawałek lądu ze szkunera, czy ten, kto pierwszy stanął na kontynencie? Ktoś może wie, jak się nazywał? Ja nie wiem. Pozostaje nieznany, a przecież w tym sporze odgrywałby najważniejszą rolę. Może to był Polak? A może Polka?!

A co się kryje się pod słowem zdobyć? Wszak odkryć i zdobyć to nie są synonimy, choć często używa się tych słów zamiennie. Czy odkryte terytorium należy się odkrywcy, czy zdobywcy? Wyspę Piotra I (Wielkiego) odkrył Bellingshausen w roku 1819, ale w 1931 roku zasiedlili ją Norwegowie, przez co dziś wyspa należy do Norwegii. Niemiec Karl Weyprecht dowodził austriacką wyprawą, która odkryła nieznaną ziemię, nazwaną Franz Josef Land (na cześć cesarza Austro-Węgier), ale zasiedlili ją Rosjanie i dziś jest we władaniu Rosji. Jeżeli więc zdobycie oznacza przejęcie w posiadanie, to na pewno nie zdobyliśmy Księżyca, nawet jeśli odcisk buta Neila Armstronga jest tam do dziś. Daleko nam do trwałej obecności na Księżycu, chyba, że śmietnik ma znaczenie. Armstrong nie był ani odkrywcą, ani zdobywcą, był natomiast pierwszym człowiekiem na Księżycu.

Z prawdopodobieństwem graniczącym z pewnością, pięciu ludzi Amundsena byli pierwszymi, którzy stanęli na biegunie południowym, choć ślad po ich butach zniknął w kilka chwil. Jednak dziś stoi w tym miejscu stacja Amundsen-Scott, która jest materialnym dowodem stałej(?) obecności człowieka na tym biegunie. Człowiek zdobył biegun, ale czy to oznacza, że zdobył Antarktydę?

To retoryczne pytanie, bo Antarktydą zawładnąć nie można. Wiele stacji interioru to pomniki przegranych bitew człowieka z surową przyrodą. Zielona Antarktyda to pieśń przyszłości w wymiarze geologicznym, a nie pokoleniowym. To co ten kontynent ma do zaoferowania dzisiejszemu człowiekowi, to niezmierzone zapasy wody pitnej. Być może będziemy musieli z nich korzystać, kiedy zasoby wód poprzemysłowych przewyższą zasoby wody zdatnej do picia, co właśnie dzieje się na naszych oczach (prognozy z 1995r., EGU, Birmingham, Wlk. Brytania). Globalne ocieplenie to drobiazg przy problemie globalnego skażenia. To także najnowsza historia planety zapisana w pokrywie lodowej, która dzięki projektom wierceń badawczych odsłania zadziwiające wieści z przeszłości. Wreszcie to historia planety zapisana w skałach przykrytych dziś grubą, lodową kołdrą. Będzie jeszcze czas o tym napisać. Świadomie pomijam kwestie związane z tzw. zasobami żywymi wód antarktycznych, aby nie pisać o hekatombie wielorybów, które zapłaciły najwyższą cenę za podbój południa globu przez człowieka.

Słońce ledwie widoczne zza chmur, wiatr słaby, temperatura około zera. Ruszyliśmy spod Mirnego i na pełnym gazie suniemy na Morze Mawsona, pod szelfowy lodowiec Shackletona. Stamtąd helikopterem już tylko ok. 100 km do Oazy Bungera.

Przesłane przez Marka Lewandowskiego