Rozsiądźcie się wygodnie w fotelu, weźcie dwa łyki aromatycznej herbaty – zapraszamy Was w geologiczną podróż dotyczącą historii miejsca, w którym pracują nasi koledzy.
90 dzień wyprawy
66°16’29” S, 100°45,00” E, Tz=-1°C, Tw=20°C, Patm=988 hP
Za tydzień o tej porze powinniśmy już być z powrotem na naszym lodołamaczu. Powinniśmy, bo pogoda to nieprzewidywalny gracz. Najbliższy tydzień to pakowanie i przedwyjazdowa gorączka, nie warta raportowania jako zjawisko uniwersalne i wszędzie wyglądające tak samo. Porozmawiajmy więc przez kilka dni o naukowej stronie naszej ekspedycji. Zacznijmy od pytania, jak doszło do powstania skalistej oazy, w której znajduje się stacja Dobrowolskiego.
Otóż początku oazy należy szukać przed tysiącami lat, kiedy u schyłku plejstocenu (około 11 tys. lat temu) nastąpiło prawdziwie globalne ocieplenie. W ciągu 200 lat temperatura w centralnej Grenlandii wzrosła o 10 stopni Celsjusza (warto zerknąć do pracy autorstwa Cuffy i Clow, 2007). W Polsce lądolód przykrywający nasze dzisiejsze terytorium (w Warszawie z nawiązką przykrywałby Pałac Kultury) zamienił się w Bałtyk. W tym samym czasie, na przeciwnej stronie planety, topi się fragment pokrywy lodowej Antarktydy, która przykrywała także dzisiejszą Oazę Bungera. Grubość antarktycznej pokrywy jest zmienna, w najgrubszym miejscu ponad 4 km. Nad skałami Oazy była ona zapewne cieńsza i po stopnieniu odsłoniła skalne, prekambryjskie podłoże kontynentu. Uwolniony od ciężaru pokrywy lodowej fragment skorupy kontynentalnej podnosił się coraz wyżej, napędzając grawitacyjny spływ resztek lądolodu do Oceanu Południowego. Struktury spełzającego lodu widać wspaniale z helikoptera, kiedy leci ku Oazie Bungera.
Teraz obszar Oazy stopniowo się powiększa, gdyż postplejstoceńskie ocieplenie nadal trwa. Ponadto, z lodowców otaczających Oazę spadają silne wiatry, które wywiewają z niej zimowy śnieg, zapobiegając powstawaniu nowej pokrywy lodowej.
Rzeźba powierzchni Oazy (morfologia powierzchni, czy też ogólnie geomorfologia Oazy) jest bardzo wyrazista. Młoda, uwolniona od lodu powierzchnia jest pełna pagórków i dolin, ostrokrawędzistych bloków i nieobtoczonych kamieni. Śnieg i zmienna temperatura silnie wpływają na tempo erozji, w pierwszym rzędzie osłabiając strukturę skał i skalnych okruchów. Latem często pada tu śnieg, który topi się w ciągu dnia, by nocą powstała woda penetrowała drobne szczeliny i zamarzając, rozsadzała skały. W ciągu dnia skały, szczególnie czarne, potrafią się nagrzać do 40°C, aby nocą zamarznąć do kilku stopni poniżej zera. Leżące na powierzchni kamienie, wskutek wielokrotnego rozmarzania i zamarzania, stają się bardzo kruche i pękają nawet pod naciskiem stóp. Dlatego po kilku tygodniach pobytu mamy już widoczne ścieżki prowadzące do miejsc, w których bywamy najczęściej. Z biegiem czasu ostra faktura powierzchni terenu staje się coraz gładsza, zupełnie odwrotnie niż nasza skóra, która marszczy się coraz bardziej z biegiem lat.
Ale do rzeczy. Wskutek postępującej erozji morfologia Oazy Bungera szybko się zmienia. Zmiany nie są może dostrzegalne gołym okiem z roku na rok, ale oko skanera laserowego zauważy różnicę. Adam przywiózł ultraprecyzyjne urządzenie laserowe, którym przeskanuje pełną panoramę terenu i powtórzy ten zabieg na kolejnych wyprawach. Kolejne skany pozwolą ujawnić dynamikę zmian morfologii oazy. Adam chce też zajrzeć pod skórę powierzchni terenu przy pomocy georadaru, aby podejrzeć ewentualne soczewy lodowe, których topnienie może wywołać szybkie zmiany ukształtowania powierzchni.
O geologicznym podłożu Oazy Bungera porozmawiamy jutro.
Przesłane przez Marka Lewandowskiego