Owsianka i trening helikopterowy

W dzisiejszej relacji prof. Marek Lewandowski opisuje dwa ważne szkolenia – alarm szalupowy i szkolenie dotyczące transportu śmigłowcem. My od siebie możemy jedynie dodać refleksję, czy kwadrans to czas wystarczający, aby nacieszyć się śniadaniem?

32 dzień rejsu

58°34,82’ S, 40°39,44’ E kurs = 156°, V=14,0 kn, stan morza 2

Na śniadanie owsianka, która polubiłem bezgranicznie. Jedyną konkurentką owsianki jest kaszka manna (obie na mleku), można dodać trochę masła i posypać cukrem. My wcinamy, Monika poprzestaje na bułce z masłem.

Przygotowujemy się do starcia z antarktycznym latem. Na pokładzie cienki lód, temperatura powietrza ok. zera, wody ok. zera, lodowaty wiatr ok. 50 km/godz. – super. Testuję różne warianty ubioru, najpierw pierwsza warstwa, potem druga, trzecia, czwarta… Kiedy wreszcie przestanę trząść się z zimna?

Niedługo po wyjściu z Cape Town odbył się alarm szalupowy, który zaliczyliśmy bez strat. Adam z Wojtkiem stanęli w wyznaczonym czasie w miejscu zbiórki załogantów szalupy nr 2 na lewej burcie, Monika i ja równie szybko przy szalupie nr 1 na burcie prawej. Wszyscy ratowani w pasach ratunkowych, ciepło ubrani i gotowi do ewakuacji.

Atmosfera poważna, oficer odczytał listę obecności, nikogo nie brakowało. Chwilę później alarm odwołano, pojawiły się aparaty fotograficzne oraz uśmiechy. Jeśli będziemy częściej się fotografować, to częściej będziemy się uśmiechać.

Dziś trening helikopterowy. Dowódca eskadry (dwóch pierwszych pilotów, dwóch drugich pilotów, dwóch mechaników oraz dowódca) wyjaśnia kwestie teoretyczne na zebraniu ogólnym. Kładzie nacisk na kierunek podchodzenia do helikoptera (zawsze od przodu), rozmieszczania ładunku (duże cargo tylko w koszach zewnętrznych) oraz zachowanie wewnątrz maszyny (siedzieć i nie dotykać niczego, co jest pomalowane na czerwono). Uprzedził też, że żadne napoje roznoszone nie będą. Po południu członkowie kilku ekspedycji, podzieleni na grupy, mają zajęcia praktyczne z techniki wsiadania i opuszczania maszyny na ziemi i na lodzie.

Zapada zmierzch. Ptaki siadają na wodzie, ale po chwili wieloryb wynosi je ponad powierzchnię. Brakuje tylko pana Malusińskiego na rowerze (czy ktoś pamięta – bez pomocy Internetu – kto opisał tę postać?). Idziemy na kolację, żadne kiwanie nas nie zmoże. Polubiliśmy lodołamaczową kuchnię i tylko żal, że nie pozwalają nam jeść dłużej niż 15 minut.

Przesłane przez Marka Lewandowskiego