Z okazji nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia wszystkim Czytelnikom bloga IV Wyprawy Geofizycznej życzymy dużo zdrowia, radości oraz pokoju! Mamy również dla Was pewną niespodziankę…
To przepiękna karta z życzeniami przygotowana przez naszych kolegów! Wiemy, że nie było łatwo ją wysłać (od wczoraj trwały zmagania z łącznością), ale w końcu się udało.
Ale to nie wszystko 🙂 Na dzisiejszym przedświątecznym spotkaniu online pracowników Instytutu Geofizyki PAN odebraliśmy łączność z okolic rosyjskiej stacji Mirnyj. Profesor Marek Lewandowski zadzwonił do nas z telefonu satelitarnego, składając wszystkim zgromadzonym serdeczne życzenia. Kiedy stał na pokładzie, podobno z okolicznej kry lodowej uważnie przyglądał mu się pingwin.
W zamian wysłaliśmy naszym kolegom zrzuty ekranu przedstawiające wszystkich zebranych.
Na koniec oddajemy głos profesorowi Lewandowskiemu i jego kolejnej wyczekiwanej relacji:
44 dzień rejsu
65°58,75’ S, 92°09,30’ E, kurs = 142°, V=11,6 kn, stan zalodzenia 7
Posprzątać mieszkanie jednak trzeba. Tylko zdesperowani chwytają książkę albo gazetę i zalegają na kanapie. Liga nie gra, więc nie ma czego oglądać. Zdecydowana większość z nas jednak sprząta. My też. W kajutach pucujemy toalety, ściągamy pranie z żyłek rozpiętych wzdłuż, wszerz i w poprzek, układamy ubrania w kostkę i organizujemy je w dedykowanych szufladach szafy. Myjemy wnękę iluminatora i jego szybę także, na końcu zaś myjemy podłogę i wychodzimy na obiad, dając mokrej podłodze czas na odparowanie. Oczywiście, jeśli dobrze zaplanowaliśmy harmonogram prac zgodnie z rytmem pracy stołówki. W innym przypadku albo czekamy na korytarzu aż podłoga wyschnie, albo, co najgorsze, spóźnieni nie jemy obiadu.
Wczoraj na obiad, po zupie pysznej jak zwykle, serwowano ulubione danie Adama. To makaron z parówkami, które Adam doprawia sosem sojowym, musztardą, majonezem, chrzanem (z niewielką ilością śmietany) i ketchupami – słodkim oraz ostrym z dodatkiem chili. Wszystko naraz. Proporcje Adam ustala ad hoc, biorąc pod uwagę kolor parówek oraz ich rozmiar. Monika zwykle wielkodusznie oddaje parówki, Wojtek miarkuje dodatki, ja zaś ufam prostocie niedoprawionego dania.
Za to w kwestii dania trzeciego nie ma między nami różnic. Szklanka kompotu (ok. 1/4 l) to nasz ulubiony, codzienny deser, serwowany zresztą dwa razy: na obiad i kolację. W dniu dzisiejszym całkowite spożycie kompotu przez członków ekspedycji wyniosło 2x4x44/4=88. Tyle litrów kompotu z suszonych śliwek wypiliśmy (minimum, bo Monika z Wojtkiem wypijają tyle kompotu, ile ważą) razem od początku podróży. Ile litrów wypada na głowę, można już policzyć w pamięci.
Dziś wkraczamy w antarktyczne lato, co widać po temperaturze na zewnątrz, która wychyliła się spod zera i osiągnęła +1°C. Zostawiliśmy Morze Współpracy, przywitaliśmy Morze Davisa. Zwolna dopływamy do stacji Mirnyj. Na pokładzie stan podwyższonej gotowości, role wśród załogi rozdane, każdy wie, za który ładunek (ros. „gruz”) odpowiada. Jutro zaczną się loty, a cała operacja wymiany załogi stacji potrwa tydzień. U nas będzie się działo, ale naszym Czytelnikom życzymy ciepłych, refleksyjnych, rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia. No i pięknych origami pod choinką lub na niej!
Przesłane przez Marka Lewandowskiego