Upiorne reminiscencje

Oczekiwanie -upragniony ląd już jest tak blisko.

49 dzień rejsu





Wspłrz. b.z. stan zalodzenia 10

Rano słońce (tzw. lampa na full), wiatr 19.2 m/sek (ok. 70 km/h), temperatura powietrza -3C, ciśnienie 990 hP. W sumie jak wiosną na Kasprowym. Na południu bez zmian. Statek w tym samym miejscu. Czekamy.

Na białej, wielkiej scenie przedstawienie „Z życia pingwinów”, co rusz snujące analogie do naszego życia: miłość, dzieci, wędrówki ludów, spanie, polowanie, dyskusje, swary, przyjaźnie, mama prowadzi dzieci do przedszkola, tata się zagubił (albo odwrotnie)…  

Mamy ciepłe kajuty, świetną kuchnię, toalety, saunę, rekreację, helikoptery, lodołamacz… Wokół ten sam pejzaż, co 200 lat temu, kiedy kapitan Thaddeus Bellingshausen, na polecenie cara Aleksandra I i na chwałę Rosji sprawdzał, co się tam dzieje na południu. Kapitan, którego flota składała się z dwóch znakomitych statków Vostok oraz Mirnyi (ok. 1000 ton każdy, przy 500 000 ton „Akademika Fedorova”), przetrwał wraz załogą upiory antarktycznych mrozów, odkrył wyspę (dziś Wyspa Piotra I) i wrócił z kluczową informacją – tam jest ziemia. Ta wiadomość nie przedostała się jednak do światowej opinii publicznej, gdyż raport Bellingshausena został ujawniony dopiero w 1902 roku.

Również „Belgica”, żaglowiec pod dowództwem Adrien de Gerlache’a, zamrożony w lodzie z Arctowskim, Dobrowolskim i Amundsenem na pokładzie, dryfował w latach 1897-1899 po zachodnich peryferiach kontynentu i doświadczył grozy polarnych warunków. Potem na Antarktydę rzucili się inni z psami, końmi, saniami, nartami. Amundsen, Wilkes, Mawson, Scott, Shackleton… Geografia Antarktydy pełna jest nazw, które upamiętniają tych i innych odkrywców różnych części kontynentu sprzed 100 lat. Jak ci ludzie wytrzymywali na powierzchni lodu, kiedy serce zamarza na kość? Jak jedli, spali, pełzali albo szli ciągnąc sanie lub własne nogi, czując bliski koniec? Jak myśleć o podbojach, kiedy mózg domaga się ratunku dla ciała, które go żywi? Co czuli zabijając psy i konie, aby przetrwać? Czy patrzyli sobie w oczy jedząc mięso zmarłych towarzyszy wyprawy? Jak mieć nadzieję umierając z zimna?

A ja stoję na pokładzie w puchówce, z pełnym żołądkiem i oglądam pingwini spektakl w teatrze Śniegu i Lodu. OK, ale dobrze pamiętać o śladach, po których kroczymy.

Przesłane przez Marka Lewandowskiego