29 grudnia 2021 roku, 4. Wyprawa Geofizyczna do Polskiej Stacji Antarktycznej im. Antoniego Bolesława Dobrowolskiego postawiła “stopy” na Antarktydzie. Zgodnie z planem, pierwsze unikalne próby do badań zostały pobrane w okolicy rosyjskiej Stacji “Mirnyj”.
50 dzień
Wspłrz. b.z., stan zalodzenia 10
Pogoda jak wczoraj, tylko wiatr zelżał do 3 m/sek. Około 9.00 mamy lecieć do Mirnego. Rosjanie zapraszali już wcześniej, ale logistyka antarktyczna jest wyzwaniem, więc nie pisałem. Teraz jest OK, ubiory pozakładane, jedzenie sklarowane, twarze wysmarowane, okulary z filtrem 4 zabrane, plan działań naukowych przygotowany.
Wszyscy w dobrej formie, skupieni, czekamy za wezwanie przez głośnik. Sprawdzam gotowość organizmu: nasycenie tlenem SpO2%=98, tętno HR=58. Głośnik zaprasza na helideck. Jest punktualnie 9.00. Pakujemy się do helikoptera, siedzimy ciasno, kolana blisko brody. Lodołamacz ucieka spod stóp, „wiertolot” śmiga nad polem lodowym, zawstydzając „liedokolca”. Pstrykamy co i jak się da przez malutkie iluminatory. Po 20 minutach lądujemy przy budynku głównym stacji „Mirnyi”.
Halo IGF, Halo IGF! Orły wylądowały na planecie Antarktyda! Jest jednak problem. Postawiłem pierwszą stopę, potem drugą. I nic. Szybko przeprowadzam pierwszy eksperyment geofizyczny – podskoczyłem jak zwykle i zmierzyłem czas swobodnego spadania. Spadłem na grunt w tym samym czasie co zawsze. Wnoszę z tego, że w miejscu gdzie jestem, przyśpieszenie siły ciężkości jest takie same jak na Ziemi, co mnie zaskakuje, bo krajobraz jest nieziemski.
Rosjanie zapraszają do stacji na krótki briefing BHP, po czym przeprowadzamy rekonesans naukowy w okolicy. Idziemy szybko, w pełnym słońcu i bezwietrznej pogodzie, po zamarzniętej na kość zatoce przy Mirnym do najbliższych wysp. Dopiero za dwa miesiące lód puści zupełnie. Próby skał (Monika) i śniegu (Adam) pobieramy w drodze powrotnej. Oboje objuczeni jak konie, ciągną ze sobą unikalny materiał do badań nad dawną i obecną Ziemią. Po powrocie do stacji Wojtek ustawia antenę jonosferyczną, którą zabierze za kilka dni. Wracamy umordowani (ja głównie z przejęcia rolą kierownika). Wracamy po 10 godzinach.
Na południu bez zmian. Lodołamacz stoi jak stał. Kajuta, a w niej kłania się prysznic. Sprawdzam organizm po terenie: SpO2%=99, HR=80. Brakuje jednak parametru senności. W moim przypadku, gdyby był, miernik wskazałby koniec skali.
Przesłane przez Marka Lewandowskiego