Grafik codziennych czynności naszych kolegów powoli się systematyzuje. A co najważniejsze – do prac remontowych, których z pewnością jest jeszcze sporo, dołączają również te o charakterze naukowym. I co nieco przyjemności jak… sauna w rosyjskiej bazie.
66 dzień wyprawy
66°16’29” S, 100°45,00” E, Tz = -1°C Tw = 15°C Patm.= 991 hP
Wczoraj była sauna. W dzisiejszych czasach wszystko może być ekstremalne, sauna też, przy czym ta w rosyjskiej bazie Bunger Oazis jest ekstremalnie prosta. Jak się okazało w praktyce, jest też ekstremalnie efektywna. Zbudowana w 20-stopowym kontenerze, jest podzielona na trzy części. W pierwszej zostaje cała odzież, w drugiej brud z całego tygodnia, a w trzeciej całe zło, które wypacamy w temperaturze około 115°C. W jego miejsce wchodzi samo dobro pod postacią najczystszej wody z antarktycznych lodowców w formie zielonej herbaty, którą częstują przemili gospodarze.
Relaksujemy się w pełni w atmosferze cichej, przyjaznej rozmowy, w trakcie której najczęściej poruszaną kwestią jest w imię czego i po jaką cholerę pchaliśmy się na ten koniec świata. Odpowiadam, że koniec jednego świata jest początkiem innego, do którego zaglądamy przez czarowne lustro, za którym nie ma nic, co jest nam znane. Do tej pory nie było w nim nas, ale teraz jesteśmy. I opowiemy naszą prawdę o tym świecie, kiedy wrócimy do domów.
Dziś Monika, w towarzystwie dwóch rosyjskich geologów, wyruszyła na rekonesans geologiczny w strefę graniczną pomiędzy ziemią i lodem. Jest już w drodze powrotnej, wróci za ok. 5 km. Współczuję jej, bo pozostaje w niepewności, czy zastanie jeszcze ostatnie kawałki jej ulubionego torcika.
Adam przekroczył kolejny rubikon systemu ogrzewania i w całej bazie jest już ciepło, więc mogę pisać blog w stroju domowym. Wojtek z kolei z trudnością prostuje plecy po odśnieżaniu domku grawimetrycznego i sejsmologicznego. To ważny przyczółek naszej pracy, gdyż tam mamy postawić sejsmometr. Zajmiemy się tym jutro i będzie to już drugi system obserwacyjny po monitoringu jonosfery, który Wojtek uruchomił wczoraj. Takie geofizyczne czary-mary, bo jonosfera to jeden z bytów niewidzialnego świata z drugiej strony lustra.
Przesłane przez Marka Lewandowskiego