Kolejny dzień naszych kolegów w Oazie Bungera upłynął na porządkach w okolicy zabudowań stacji. Co też ciekawego udało się tam znaleźć?
79 dzień wyprawy
66°16’29” S, 100°45,00” E, Tz=+0°C, Tw=20°C, Patm= 999 hP
Wczoraj wspomniałem o adaptacji do życia w antarktycznej oazie. W istocie, adaptacja do życia na kamienisku zachodzi w głowie, bo warunki meteo nie odbiegają specjalnie od wczesnego marca w Zakopanem, no może tylko lokalny halny wieje dłużej. Kiedy wyjeżdżałem na wyprawę, moja głowa wypchana była irracjonalnym strachem przed oceaniczną głębią, lataniem, ułożeniem relacji międzyludzkich w minikomunie, spędzającej czas głównie w cuchnącym śmietniku ponad półwiecznego baraku, głodem i brakiem odwrotu z tego miejsca, gdyby nastąpiło gwałtowne załamanie pogody.
Naprawdę, łatwo wpaść w panikę, kiedy zamiast powierzchni oceanu widzisz jego dno albo nie wierzysz, że powietrze to materia, w której możesz latać. Poskromienie wyobraźni i wyparcie strachu to warunek przetrwania, bo aby przetrwać, trzeba myśleć racjonalnie. Jeżeli jesteś sam, może ci pomóc tylko mantra lub zdjęcie najbliższej osoby. Nie musiałem się jednak do nich odwoływać, bo za kompanów mam twardych, doświadczonych ludzi. Ich obecność pozwoliła mi zapanować nad huraganem w głowie, mogłem więc walczyć już tylko z huraganowym wiatrem. Morał? Zanim wybierzesz się w jakąkolwiek drogę, dobierz sobie właściwe towarzystwo.
O tym, czy człowiek mógłby się adaptować do życia na dawnej Ziemi, porozmawiamy jutro. Dziś dzień odmienny od innych, bo Adam i Wojtek wyruszyli w teren, pobierać próbki śniegu. Monika i ja pozostaliśmy w bazie, zbierając śmieci. Znam ciekawsze zajęcia, między nami mówiąc… Na osłodę odkrywam lokalny Stonehenge, który tutaj ma postać kamiennego okręgu o średnicy ok. 5 m. Na zewnątrz okręgu znajdujemy pięć kamiennych kopców, które przygniatają pięć drewnianych krawędziaków, do których z kolei przywiązane są niedługie liny, najwyraźniej obcięte. Wewnątrz kręgu znajdujemy betonowy postument o wymiarach 60x40x30 cm, spoczywający na kolejnej, tym razem wewnętrznej kupie kamieni. Na zachód od tej budowli rozciąga się pole potłuczonych butelek, porozrzucanych kości i porwanych szmat.
Nieśmiało stawiam hipotezę, że było to pierwsze obozowisko osadników radzieckich, którzy rozpoczynali budowę stacji Oazis w 1956 roku. Kamienie mocowały fartuch okrągłego namiotu, w którym, na betonowej podstawie, znajdowała się kuchnia. W niej kucharz przyrządzał mięsiwa i inne strawy, okraszane zawartością butelek. Kości i butelki roznosił potem wschodni wiatr… Niewykluczone jednak, że miejsce to było także wykorzystywane przez kolejne wyprawy. Kto to wie…
Przesłane przez Marka Lewandowskiego