Czasem uśmiech pojawia się na dłuższą, czasem na krótszą chwilę. Podobnie jest z latem na Antarktydzie – wszak to właśnie teraz na półkuli południowej panuje ta pora roku.
80 dzień wyprawy
66°16’29” S, 100°45,00” E, Tz=+2°C, Tw=20°C, Patm= 981 hP
Dziś do Oazy Bungera przyszło Ono. Lato. Prognozy mówią, że potrwa trzy dni. Z wrażenia jezioro zsiniało, jakby lód począł się topić. Ale co to za lato, kiedy żaden ptak nie zaśpiewa, kwiat się nie rozwinie, nawet kret z nory nie wyjdzie. Ale można zejść do trzech warstw odzieży polarnej. To już coś.
Lepiej, gorzej, ale potrafimy adaptować się do życia w różnych miejscach na Ziemi. A bywają miejsca trudne do życia, na przykład takie pustynie. Różnica temperatur między najgorętszymi a najzimniejszymi pustyniami sięga 150°C, jeśli porównać antarktyczny interior do Death Valley w Kalifornii. Skrajności to jednak nie to samo, co średnia temperatura planety, a ta szacowana jest dziś na około 17°C. Mówi się o niej często „temperatura globalna”, choć mierzy się ją głównie na lądach, a te pokrywają ledwie ¼ powierzchni Ziemi. Nie będę jednak wybrzydzał. Trochę więcej czy mniej, nie ma dużego znaczenia. Akurat tyle, aby żyć.
Ale ciekawe, jakbyśmy dali sobie radę w minionych epokach geologicznych? Przywykliśmy uważać Ziemię za przytulne i przyjazne gniazdo i pewnie większość z nas myśli, że tak było zawsze. Trochę tak, trochę nie. Weźmy taką temperaturę. Nasza planeta była zwykle cieplejsza, czasami (jak na nasze potrzeby) chyba zbyt ciepła. Przez ostatnie 2 miliardy lat średnia temperatura na powierzchni Ziemi była jednak dość stabilna, a amplituda zmian była rzędu 10°C (jedni szacują więcej, inni mniej). Zdarzały się też ekstrema w górę (około 30°C w kambrze czy eocenie) albo w dół, jak obecnie, kiedy doświadczamy zimnego ekstremum. Oba bieguny mają dziś temperaturę niższą od eoceńskiej o 60°C, choć na równiku temperatura jest niewiele niższa. Ziemia po prostu zamarzła w ciągu ostatnich 50 mln lat! Mniejsza o przyczyny, ale tak zimno nie było tutaj od pół miliarda lat. Tylko raz, w karbonie (około 300 mln lat temu) sytuacja była podobna, choć biegun północny zapewne nie był pokryty lodem. Tyle że w karbonie tlenu było dwa razy więcej. Nie przeżylibyśmy w takiej atmosferze nawet kilku tygodni (por. Lambertsen, 1987).
Ciepłolubni powiedzą, że ciepła Ziemia im pasuje. Ale wystarczy, że ciśnienie powietrza wahnie się o kilka hektopascali, a już słyszę narzekania, że głowa boli, spać się chce, do roboty serca nie ma… A w takim mezozoiku, kiedy temperatura była o kilka stopni wyższa, niektórzy szacują, że ciśnienie atmosferyczne było dwa-trzy razy wyższe niż dziś. Wyobrażacie sobie pogodynkę zapowiadającą na jutro dwa tysiące hektopascali z okładem?
Za to woda była OK. Może nie w oceanie, który bywał kwaśny ponad miarę, ale wody śródlądowe najprawdopodobniej nadawały się do picia. W Oazie Bungera też możemy pić wodę wprost z jeziora, bez filtrowania i gotowania.
Kilkanaście stopni Celsjusza, około tysiąca hektopascali, woda i mniej więcej 20% tlenu. To nasz świat. Lepiej w nim nie gmerać, bo będzie kłopot.
Dziś gotuję, sprzątam, doglądam monitoringów, szukam meteorytów w pobliskiej okolicy (ktoś wyzbierał, czy co?), patrzę w kalendarz, ile do końca pobytu, bo trochę mi się cni. Młodzież wyległa w teren, wróci za dnia, choć około północy. Cisza leczy.
Przesłane przez Marka Lewandowskiego