Tulipany i dziergane kapcie

Powrót na statek nie oznacza jeszcze końca aktywności naukowej naszej wyprawy. Przez najbliższe dni trójka naukowców, będzie odwiedzać Oazę Bungera w ramach polsko-rosyjskiego projektu.

98 dzień wyprawy

65°43.76 S, 100°02.74 E, Tz=-3C, Patm=965 hP, stan zalodzenia 8

Trafić na Antarktydzie z prognozą pogody z wyprzedzeniem dwóch dni to przypadek pijanego kowboja, który trafia z rewolweru jaskółkę we mgle. A jednak. W poniedziałek huragan i nie było mowy o lataniu. Wróciliśmy bezpiecznie z Oazy Bungera dzięki komuś, kto w piątek wieczorem przewidział załamanie pogody w poniedziałek rano.

Byłem zaskoczony ciepłym powitaniem na statku przez Rosjan. W niedzielę padaliśmy sobie w objęcia także z ludźmi, którzy zachowywali pewien dystans wobec nas. Nawet ja ściskałem graby i witałem się „na niedźwiedzia”, choć nie jestem duszą towarzystwa, tak jak Wojtek, Monika czy Adam. Ich otwartość i nie udawana serdeczność łatwo przebija się do rosyjskiej duszy. Dzięki temu wiele spraw toczy się łatwiej. Wszyscy znają nasze imiona, nie ma prośby, której by nie spełniono, zarówno w Oazie jak i na statku. Na Monikę czekały tulipany, wychodowane przez Galiję dla „diewoczki, katoraja diełajet mesku rabotu” oraz kapcie, wydziergane na drutach różową włóczką przez Ljubę. Wszyscy zastanawiają się czy Wojtkowi lepiej z brodą, czy bez. Adam jest zapraszany do laboratorium hydrochemicznego, gdzie postronne osoby zwykle nie mają wstępu, aby robił tam swoje analizy. Od dziś przez trzy dni cała trójka będzie latać helikopterem do dziewiczych miejsc w Oazie Bungera i okolicach, realizując wspólny rosyjsko-polski program naukowy. Wrócę do tego ostatniego tematu pod koniec tygodnia.

I ja też byłem pytany jak się czuję. Przez lekarza. To oczywiście miłe, tylko dlaczego on akurat mnie o to pyta?

Na statku pustki i tak będzie jeszcze ze dwa tygodnie. Skwapliwie korzystam z sauny i cieszę się spokojnym leżakowaniem na kajutowej kanapie. Odsuwam jak mogę myśl o pisaniu sprawozdania czy, jak kto woli, raportu z pobytu i naszej działalności w bazie. Wszystkie zdarzenia, wrażenia, wnioski i pomysły muszą się uleżeć, dojrzeć, nabrać perspektywy i zamknąć w spójną całość, aby mogły być przedstawione publicznie. Wykonane zdjęcia i nakręcone filmy są niewątpliwie dokumentami, ale przecież opisy na gorąco i na chłodno to często dwie różne prawdy. Nawet my, świadkowie i uczestnicy tych wydarzeń, możemy mieć, choćby subtelnie, odmienne ich interpretacje. Znacie film „Rashomon” Akiro Kurosawy? Jeśli nie, to warto może obejrzeć ten obraz, który traktuje o poszukiwaniu obiektywnej prawdy w ważnej dla życia sprawie. Dobranoc.

Przesłane przez Marka Lewandowskiego