Nie ukrywamy, że z utęsknieniem oczekiwaliśmy na te wieści od naszych kolegów! Kuchnia rosyjska jest nam znana, ale taka kulinarna relacja z pierwszej ręki to skarb. Już otwieramy menu…
14 dzień rejsu
Dziękuję tym, co wymyślili klimatyzację. Bez klimatyzacji w kajucie nie dałbym rady. Sama myśl o wyjściu na rozżarzony pokład wywołuje organiczny bunt, więc siedzę w chłodzie 26 stopni Celsjusza i piszę blog.
Po równikowych otrzęsinach wracamy na ziemię. Na ziemi najważniejsze jest jedzenie, aby móc sprostać życiowym wyzwaniom. Jedzenie na lodołamaczu “Akademik Fiodorow” nie zawodzi zdobywców Antarktydy. Kasza manna i owsianka na mleku – skol’ko uzgodno. Jajka na miękko, sadzone albo na twardo. Bułki, bułeczki, chlebuś ciemny własnego wypieku, świeże masło. Sery żółte z wielkimi dziurami albo bez. Bajeczne zupy, mięsiwa świetnie przyrządzone. Na przykład zrazy opatrzone klauzurą „naturalne”.
Jest w Warszawie restauracja, która serwuje takie zrazy? Pojawia się też spaghetti po rosyjsku (z parówkami) czy też moje ulubione ratatouille. Kompot rozpływa się w ustach. Jesteśmy zaopatrywani w wodę niegazowaną i gazowaną, soki owocowe, lody w wafelkowy rożku (w tym plombir), pomarańcze, czekoladę, jabłka (one apple a day keeps doctor away). Wyszczuplejemy w Oazie.
Wspólnym mianownikiem wszystkich dań jest czosnek, dostępny w ząbkach 24 godziny na dobę. Ciekawe, bo onegdaj na statkach brytyjskich chłostano sterników za spożywanie czosnku, który, zgodnie z ówczesnymi poglądami, miał zaburzać pole magnetyczne i dezorientować busolę (fide Stern 2002, Jonkers 2003).
A które dzisiejsze, fundamentalnie słuszne poglądy, przetrwają próbę czasu? Na przykład globalne ocieplenie. W klasycznej popperowskiej filozofii nauki hipoteza powinna zostać albo sfalsyfikowana, albo zweryfikowana (tzn. tezę tę potwierdzono) doświadczalnie, aby mogła awansować do rangi teorii. Kto z nas będzie mógł zweryfikować współczesne modele klimatyczne, które prognozują temperatury za 100 lat?
Dziś dzień sanitarny. Wymiana pościeli i ręczników, a także sauna. Wierzę, że w saunie człowiek usuwa zło i zastępuje je dobrem. Dlatego pójdę.
Przesłane przez Marka Lewandowskiego
Na dowód, że koledzy nie narzekają na różnorodność posiłków, załączamy zdjęcie menu podesłane przez profesora Lewandowskiego jeszcze z pokładu statku w porcie Bremerhaven:
Hm, co my tu mamy… Weźmy na przykład 12 listopada (piątek):
- śniadanie: kiełbasa, owsianka, herbata, masło, cytryna, cukier
- obiad: zupa z frykadelkami, gulasz z warzywami, kompot
- podwieczorek: twaróg, herbata, cukier, owoce
- kolacja: zupa z frykadelkami, pieczona wieprzowina z warzywami, kompot
Jak widać, niełatwo zadbać o linię przy tak obfitym jadłospisie (dobrze, że jest “Hades”! Kto nie wie, co to za miejsce, odsyłamy do tego wpisu).
W pewnym kłopocie jest Monika, która za zupami na mleku na śniadanie nie przepada, ale na szczęście chleba w kuchni jest pod dostatkiem. Do tego konfitura i już posiłek gotowy. Smacznego!