W Prydz Bay

106 dzień wyprawy

69°25.81 S, 76°10.58 E, Tz=-5°C, Patm=974 hP, stan zalodzenia 9

Wczoraj wieczorem znów wchodzimy do Prydz Bay, tym razem z sukcesem (vide Dzień 37). Wokół spokojnie, niebo nareszcie czyste. Lodołamacz sunie wolno, podążając za snopami swoich dwóch wielkich reflektorów. Jesteśmy już za kręgiem polarnym, więc mimo północy, widnokrąg jest pięknie rozświetlony pomarańczowo-błękitną poświatą. W oddali światełka całorocznej stacji rosyjskiej Progress. Blisko Rosjan jest jeszcze stacja indyjska, chińska i australijska. Niedługo po północy pojawiają się zorze. Nie znam nikogo, kto zachowałby obojętność wobec tego niezwykłego zjawiska. Nie były spektakularne, trwały krótko i występowały nisko nad północnym horyzontem. Ale były, bo już traciłem nadzieję, że je kiedykolwiek zobaczę.

W Rosji dziś dzień Obrońcy Ojczyzny, który Rosjanie obchodzą jako dzień mężczyzny. Z okazji dnia mężczyzny od Moniki i Katii dostaję cukiereczka, którego zjem przed snem. Dasza wręcza mi czekoladkę w torebce z widokiem St. Petersburga, a ja rewanżuję się czekoladą znanej polskiej marki.

Rano dopływamy do skalistego brzegu. Jest bardzo zimno i wietrznie, ale statek już ustabilizowany. Możemy otworzyć kontenery. Korzystając z drabiny, otwieramy ten, który wyleciał z Oazy jako drugi. Chcielibyśmy przekonać się w jakim stanie zniósł transport helikopterem. Jednak wszystkie sprzęty, skrzynie i palety są w największym porządku, świetnie zasztauowane. Pakujemy nadmiarowy bagaż osobisty do skrzyń i palet, dokładamy też skrzynie z próbami Moniki. Rosjanie bardzo pomogli przy noszeniu i ładowaniu ciężkich skrzyń, dziękujemy. Teraz Monika i ja możemy zająć się przeprowadzką do nowych dla nas kajut.

Część ekipy RAE, w tym zaprzyjaźnieni z nami ludzie z instytutu Okeangeologia, przeprowadzają się tymczasowo na Progress, zwalniając kajuty dla nowych pasażerów, którzy popłyną z nami do Cape Town. Statek wróci po nich za miesiąc z okładem i zabierze na kolejny etap ich badań oceanograficznych, na zachód wzdłuż wybrzeży Antarktydy. Wrócą do St. Petersburga na początku czerwca.

A my postoimy w tutaj sześć dni. To niezwykle malownicza okolica. Głęboko wcięta Prydz Bay kończy się wąskimi zatoczkami, a my w jednej z nich, osłonięci od wiatru, przytuleni do błękitno-białego śnieżnika i bardzo blisko lądolodu. Być może uda się nam odwiedzić Progress i w okolicy stacji pobrać kilka próbek do badań. Zobaczymy. Jeśli uda nam się polecieć, to następny wpis za dwa dni.

Przesłane przez Marka Lewandowskiego